I JAK, BIORĄ ? … spacerkiem po dawnym Kole.
Kolska Starówka, wiele lat temu, aż do początków lat 70-tych XX wieku, kiedy to naszą wspaniałą Wartę zatruły ścieki spuszczane przez następne lata z łódzkich (i jej okolicznych miejscowości) szamb, rzeka była mekką kolskiego wędkarstwa. Kartę wędkarską można było wyrobić w punkcie PZW u pana Fraszczyka przy pl. PZPR, obecnie Stary Rynek. I już z opłaconą kartą można było legalnie „moczyć kija” w Warcie, nie tylko w wyspowych zaroślach wiklinowych. W tamtych latach wędkarzy na Kolskiej Starówce było wielu. Niemal w co drugim domu zamieszkiwał mistrz amatorskiego wędkowania. A z rzeki Warty wyciągano leszczyną pokaźne sztuki czy to m.in. lina, świnki, brzany, leszcza, szczupaka, nawet węgorza jaźwicę czy suma. Wędki z bambusa były 70 lat temu czy 60 nieosiągalne, za to w lasach kościeleckich kije leszczynowe aż się prosiły na wędkę. Smarowaliśmy je tłuszczem, ażeby uzyskać ich sprężystość. Gdy na Warcie pobudowano tamy rzeczne w ich zakolach ryby brały niesamowicie. A i na pusty haczyk, gdy się zamąciło nogą piasek dna rzeki, można było nałowić kiełbików. Co parę metrów na Kolskiej Starówce czy to nad brzegami głównego nurtu Warty czy to nad jej starorzeczem napotkało się w tzw. „dziurce” wędkarza. To co ja pamiętam, bardzo znanymi byli m.in. Zygmunt Frankowski ze Starego Rynku, Antoni Stefański – ksywa Antek KLASA O z ul. Asnyka, Suszczyński z pl. PZPR Antoni Wojciechowski z pl. Boh. Stalingradu i wielu innych. Wacław Wągiel z pl. PZPR klepał nawet blachy na szczupaka. Wieczorem, gdy się wyskoczyło z wędką na rzeczną tamę, za każdym razem nałowiło się sporo uklei, biloków, płoci, czy płotek, trafiały się i okonie a w dołkach piskorze i miętusy. Takimi punktami PZW na Kolskiej Starówce w tamtych latach był sklep rowerowy pana Sobiesińskiego przy ul. Nowowarszawskiej, w zakładzie krawieckim Fraszczyka na pl. PZPR, a także i na ul. Grodzkiej. Dawnymi prezesami Kolskiego PZW byli w latach 50-tych Wacław Wągiel –założyciel w roku 1946 Towarzystwa Wędkarskiego na terenie Koła, w latach 60-tych dr Łuczak, w latach 70-tych Wapiński, w latach 80-tych Antoni Cieślak a po nim w latach 90-tych Józef Sompoliński. Z kolei Roman Graczyk, Ryszard Wrzesiński, ponownie Roman Graczyk i aktualnie Józef Wilk.
Dzisiaj w Warcie, a jest ona jakby czyściejszą, ponownie jest sporo ryb, ale czy biorą tak chętnie jak dawniej?
Dziękuję panom Andrzejowi Białeckiemu i Mirosławowi Mikołajczykowi za cenne informacje.
Foto: Przegląd Koniński z 11.09.1988 str. 7 – artykuł WYSPA z Antonim Stefańskim „na rybach”, Andrzej Białecki – kotwiczka Wągla na szczupaka z końca lat 60-tych i autor z wędką nad Wartą- czerwiec 1972 r.
Tekst: Ryszard Borysiewicz
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com