NO i TE PIERWSZE RANDKI… spacerkiem po dawnym Kole
Nastał czerwiec. Niemal lato. Nie tak dawno, wspomniałem w majowym felietonie o Naszych sprzed wielu laty pięknych dziewczynach z Kolskiej Starówki. Tym samym uczciłem pamięć o wielu z nich, wspaniałych koleżankach. Dawniej, chociażby 60 lat temu w Kole – Kolska Starówka szczyciła się Ich wspaniałą urodą. Ostatnio poruszyłem i nasze domowe prywatki z lat 60/70- tych ubiegłego wieku. To na nich zawiązywały się wspólne znajomości, przyjaźnie i rodziły się pierwsze młodzieńcze uczucia. RANDKI z dziewczyną wtedy, w tamtych latach, były dla nas, dorastających chłopaków, niezwykłym przeżyciem. Szanowaliśmy nasze dziewczyny. A gdy jeszcze która dała się namówić na spotkanie, to każdy z nas starał się wypaść w ich oczach jak najlepiej. No i te wspólne spacery, po okolicznych Starówki wałach. Bo gdzieżby indziej. Tu można było bez świadków potrzymać Je za rękę no i niespodziewanie skraść im całusa. Chętnie, niby z oporami, ale dziewczyny dawały się na nie namówić. A i one jak pamiętam, gdy nastawał październik i gdy było jeszcze w miarę ciepło, i chociaż dzień był już krótszy, kombinowały randkowe spotkania z nami poza wiedzą swoich matek, kosztem obecności na różańcowej mszy św. Latem modne były spływy rzeką Wartą z jej nurtem aż do zamku wraz dziewczyną na oponie, czy to samochodowej, czy od ciągnika. Wtedy także pożądanym był własny rower i z dziewczyną na jego ramie na wspólnej wyprawie gdzieś poza miasto… Cóż, pedałowało się wtedy po kilkanaście kilometrów, ile sił w nogach. A gdy jeszcze w GOPLANIE kupiło się dla niej coś słodkiego, to wtedy było …. SUPER. Obowiązkowo, gdy chciało się umówić z dziewczyną na spacer lub na jakąś potańcówkę należało poprosić o zgodę jej matkę. Wypadało tak uczynić, bo i matka była spokojna o swoją córkę no a i chłopak zyskiwał przychylność tak matki, jak i jej córki. Modne 60 lat temu były wyprawy z dziewczyną na kolski zamek, wyrycie w cegle muru zamkowego jej imienia i datę spotkania. Wiele z nich można było po latach odczytać. Pożądane były także wyprawy na zabawy ludowe do Lasku na Kaliskim Przedmieściu, czy to z okazji 1 Maja, w czerwcu z okazji Dnia Spółdzielczości, czy z okazji 22 lipca. Już nie wspominam okolicznych wiejskich zabaw, bo także i na nie namawiało się nasze dziewczyny. Wtedy trzeba było mieć specjalną zgodę jej matki i to nie na „za długo”. Dziewczyny, które znalem w większości 60 lat temu, preferowały bardziej od Kina i Kawiarni OAZA spacery poza miasto. Miały zapewne i swój cel. Nie było wtedy komputerów, tak powszechnej obecnie TV, takiej ilości samochodów, więc o spotkaniu z dziewczyną należało pomyśleć o wiele wcześniej. A i MY wtedy ponad 60 lat temu potrafiliśmy się w sobie zakochać.
Foto archiwalne: autor na randce z dziewczyną o imieniu Helena – maj 1966 r. przy wale na Kolskiej Starówce w sąsiedztwie Starorzecza Warty w okolicy ul. Asnyka.
Tekst: Ryszard Borysiewicz
–