…. A JA JAKOŚ SIĘ TRZYMAM, WIEM, ŻE KIEDYŚ SPOTKAM SIĘ Z NIMI … spacerkiem po dawnym Kole.
Dla siebie to byli kumple nad kumplami. Ich życiem pokierował los jednak trochę inaczej niż pozostałym chłopakom z Kolskiej Starówki. Wspominam ich z sentymentem, mijającego zbyt szybko bezpowrotnie czasu. Znałem ich wszystkich, bywało że nie zawsze darzyliśmy się wtedy nawzajem, zbytnio sympatią, bo i Kolska Starówka podzieloną była dobre 60 lat temu na tzw. rejony. Jednak, gdy jakiś cwaniak spoza Wyspy, wtargnął na jej teren i próbował zachować się nie tak, jak powinien, wtedy… ”Strzeż Bóg”. Marny jego los. Nie opłacało się nikomu tak Tym, jak i innym chłopakom z WYSPY, podskoczyć. A ONI (ci ze zdjęcia), dla siebie byli wspaniałymi kumplami, chociaż mieszkali na innych ulicach. W tamtych latach, niemal każda ulica na Kolskiej Starówce wśród nas, była jakby enklawą. Z tej „szóstki” ze zdjęcia, „piątka” z Nich odeszła na zawsze daleko, nawet bardzo daleko. Jeden z nich, żyjący Roman Szymański dzisiaj 72-letni mieszkaniec ul. Asnyka wspomina swoich kumpli ….. najbardziej przyjaźniliśmy się spoza wszystkich na Wyspie. Organizował nas Gienek Paluch z Lutkiem Szczygłem. Jeździliśmy razem całą paczką na wiejskie zabawy poza Koło i nikt nas wtedy tam nie ruszył, gdy udało się poderwać jakąś miejscową dziewczynę. A gdy któremuś z miejscowych to się nie spodobało, „wyjaśnialiśmy„ mu to szczegółowo wtedy w Kole, gdy się pokazał. Cóż, tak się złożyło, że z nich żyję tylko ja. A na tym zdjęciu poznaję, od lewej stoją: Eugeniusz Szkudlarek – ksywa PALUCH z ul. Rzeźniczej, Józef Kupczyk ksywa SZCZYGIEŁ ze Starego Rynku, Ja Roman Szymański – ksywa PATELA a wcześniej ZĄBEK z ul. Rzeźniczej, Antek Lamprych – ksywa LETAN ze Starego Rynku, Tadeusz Szmatałowski – ksywa SZMYTA z pl. Boh. Stalingradu i mój brat Włodek Szymański – ksywa PIEGUS z ul. Rzeźniczej. Mieliby dzisiaj po dobre 70 lat…… a ja jakoś się trzymam …. wiem, że kiedyś spotkam się z nimi……
Foto: zdjęcie archiwalne, grudzień 1970 przy Kolskim Ratuszu, użyczone mi przez panią Teresę Adamkiewicz z ul. Broniewskiego. Dziękuję i panu Józefowi Kaczorowskiemu ze Starego Rynku, za pomoc w sfinalizowaniu tego felietonu.
PS. Zamierzałem wspomnieć o NICH 1 listopada jako EPITAFIUM, ale na ten termin szykuję o wiele bogatszą w treści informację o chłopakach z KOLSKIEJ WYSPY. Cóż, My STARZY WYSPIARZE – „Ci z charakterem” odchodzimy zbyt szybko w niepamięć. I chociaż nie zawsze się o nas pozytywnie mówiło, wspominam Ich. A ze swoimi wspomnieniami z minionych lat, zaczynam i ja ścigać się z czasem.
–
–
Tekst: Ryszard Borysiewicz